Wiecie co, może jestem czepliwa, ale nie lubię sformułowania „udało mi się”. Wydaje mi się, że odbiera nam w pewien sposób moc sprawczą.
Historia jednego sukcesu
O co dokładnie mi chodzi z tym udało się i nie udało się? I dlaczego tak łapię za język? Opowiem Wam na przykładzie z mojej pracy z tego tygodnia. Jedna z moich klientek osiągnęła swój cel – schudła aż 10 kg! Jednak oczywiście nie wydarzyło się to z dnia na dzień. Ba! Trwało to około pół roku. Przez ten czas moja klientka regularnie pojawiała się u mnie na wizytach i wprowadziła zdrowe nawyki żywieniowe. Był to czas diametralnych zmian w zakresie sposobu odżywiania się. Wyeliminowała fasfoodowe jedzenie, którego wcześniej jadła bardzo dużo. Wprowadziła regularne posiłki. Z radością i ogromną otwartością korzystała z różnych przepisów, które dla niej przygotowywałam. Po drodze był czas urlopów, wyjazdów służbowych, wesel, imprez. Wspólnie omawiałyśmy, jak może sobie radzić w takich sytuacjach. Jedne ze sposobów były lepsze, inne gorsze. Najważniejsze jednak, że sprawdzone. Przykład z ostatniego weekendu: moja klientka na uroczystości rodzinnej świętowanej w restauracji, zamiast wybrać (tak jak wszyscy) golonkę czy schabowego w panierce, zdecydowała się na pyszną sałatkę. Jak ja się cieszyłam, gdy to usłyszałam! Wnioski mojej klientki po zjedzeniu sałatki były takie, że dokonała świetnego wyboru – inni mówili o swoim przejedzeniu po posiłku, ona natomiast czuła się lekko i syta w sam raz. Oprócz zmian z żywieniu zaczęła także regularnie ćwiczyć, a wcześniej w ogóle się nie ruszała. Mogłabym wymieniać jeszcze wiele wiele zmian, które wprowadziła przez te pół roku. I jestem z niej przy tym wszystkim dumna! Ostatnio powiedziała mi jednak: „Cieszę się, że UDAŁO MI SIĘ schudnąć”. A to skłoniło mnie to poruszenia tego tematu. Nie tylko ona jedna tak mówi, bo często słyszę „Udało mi się w tym tygodniu nie jeść słodyczy”, „Udało mi się pójść 3 razy na siłownię”, „Udało mi się przyrządzać obiady w domu” itp. itd.
Dlaczego nie lubię sformułowania „udało mi się schudnąć”?
Wiem, że może to wynikać ze skrótu myślowego czy pewnego nawyku językowego. Jednak ja i tak myślę, że to nie do końca jest tak, że zmiany w jakimkolwiek obszarze życia nam się po prostu udają. To jest efekt dłużej pracy, włożenia pokładów energii, zaiwestowania swojego czasu, rozwoju samoświadomości, szukania i testowania różnych rozwiązań. To czas też różnych trudności, wpadek i podnoszenia się z nich. Czy o mojej klientce można powiedzieć, że jej się udało? 😉
Z „nie udało mi się”, również się spotykam w trakcie wizyt. „Nie udało mi się rzucić słodyczy”, „Nie udało mi się utrzymać wagi” Na pewno się nie udało, czy jednak pojawiły się jakieś tego przyczyny?
Co zamiast „udało mi się”?
Pojawia się więc pytanie, co zamiast? Chodzi mi o to, aby dostrzec proces i docenić swoją pracę. Poklepać się po ramieniu i powiedzieć „dobra robota!”, „zrobiłaś to!” Można też zrobić dla siebie coś dobrego, coś takiego ekstra, aby celebrować swoje sukcesy.
Miał być tylko post na facebooka, a tu wyszedł aż wpis! 🙂 Jestem ciekawa, co myślicie o słowach „udało mi się”?